Hej!
Dzisiaj troszkę z innej beczki. Dawno nie pisałam tutaj w sposób prywatny, nie wylewałam swoich żali i choć wiem, że nie powinnam to i tak czuję, że muszę chociażby dlatego, że poczuję się lepiej i w końcu zrobię coś dla siebie, a nie dla kogoś (taki tam sarkazm) ;)
Nie mogę czasami pojąć niesprawiedliwości świata. Nie zrozumiem nigdy czemu niektórzy mają życie usłane różami nie robiąc nic, a inny musi się dwoić i troić by coś w życiu osiągnąć.
Przychodzą czasami takie momenty gdzie mam ochotę rzucić to wszystko i zwinąć się z tego świata, ale to też nie jest wyjście i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Czasami tak siedzę i myślę sobie "jak to jest możliwe, że będąc tak młodym odechciewa się żyć?" Ja chyba od poczęcia zostałam naznaczona i czego bym się nie tknęła, rozwala się na moich oczach. Nigdy na odwrót.
Nie wiem jak poradzić sobie z porażką i chyba nigdy się tego nie uczę. Najbardziej jednak nie mogę przeboleć tego, że człowiek nigdy nie chce dla siebie źle, a zawsze tak wychodzi. Przynajmniej w moim wypadku.
Jak poradzić sobie z porażką? Co zrobić by w końcu się uśmiechnąć, ale nie z dopiskiem na buzi "jakoś to będzie" tyko wiedzieć na czym się stoi i nie dryfować wiecznie po wzburzonym morzu. Nie cierpię u siebie takiego stanu. Jestem sfrustrowana, nic mi się nie chce i w ogóle jest do dupy. Nie tak sobie to wszystko wyobrażałam. Przede wszystkim nie tak miało być.
"WITAMY W DOROSŁYM ŻYCIU"
Dzisiejsze zdjęcia pokolorowały trochę te ostatnie smutne dla mnie dni. Miejmy nadzieję, że przyjdzie w końcu taki dzień gdzie pokolorują nie tylko dzień, ale lata, a właściwie to całe życie.
Co do stylizacji - jak widzicie nic specjalnego.
opaska - h&m
kolczyki - Apart (prezent urodzinowy)
pierścionki - h&m
łańcuszek - YES (prezent urodzinowy)
sweterek - New Look
spodnie - h&m
buty - Converse
Trzymajcie się!
A tutaj z moją niezawodną bratnią duszą :*
Dziękuję za uwagę.
Dziękuję za uwagę.